Jak często zmieniać pracę?

Jak długo należy pracować w jednej firmie by w razie potrzeby móc, w miarę łatwo, zmienić pracę na lepszą, ciekawszą czy po prostu inną? Czy dwa lata to za krótko czy już wystarczy? A kiedy jest zbyt długo? Kiedy i z jakich powodów stajemy się „niezatrudnialni”?

Z doświadczenia
Nauczyłam się w tej firmie wszystkiego, co było dostępne. Doskonale wykonuję swoje zadania ale jestem znużona jednostajnością. Chcę się rozwijać i poznawać nowości. Tymczasem w moim miejscu pracy nie ma żadnej możliwości awansu (płaska struktura, niewielki zespół) ani zmiany zakresu obowiązków na takie, których chciałabym się nauczyć.  Co mam w tej sytuacji zrobić? Zmienić pracę? Ale jeśli po raz kolejny trafię do niewielkiej organizacji to po roku – dwóch będę w identycznej sytuacji. Ilu takich zmian mogę dokonać zanim dostanę etykietkę „skoczka” (osoby zbyt często zmieniającej pracę)? I czy taka etykietka faktycznie jest zagrożeniem?

Przyzwyczajenia

Część z nas (uznajmy, że to są osoby 35+) wie, że rekruterzy i potencjalni pracodawcy wolą zatrudniać osoby, które wydają się lojalne wobec pracodawcy. Czyli takie, które pozostawały w firmach po kilka lat. Na skoczków kręcą nosem. I mimo, że świat się zmienia, takie podejście ciągle jest dość powszechne. Zdarza się nawet, że headhunter rekomenduje osobę, która ma w swojej historii zatrudnienia krótsze „związki” ale pracodawca woli poszukać kogoś innego. Z jednej strony to zrozumiałe – zmiana, rekrutacja i wdrożenie nowego pracownika to proces koszto- i pracochłonny. W dodatku jest ryzyko, że osoba, która pracowała w wielu firmach i ma pewną łatwość w zmienianiu pracy wycofa się, kiedy natrafi na trudności.

Więcej nowego

Jednak z drugiej strony taki pracownik, który wiele widział, może być bardzo wartościowy. Ma porównanie, wie jak różne podejścia wpływają na efektywność pracy i wyniki biznesowe, jest w stanie wzorować się na wielu ludziach, których widział „w akcji”. Wychodzi poza firmowe schematy i ma odwagę pokazywać inne ścieżki. Pracodawcy zaczynają dostrzegać te zalety. I częściej ryzykują.

Dostosowanie do rynku
Rynek wymusza coraz większą elastyczność na kilka różnych sposobów.
Pierwszy to oparcie funkcjonowania części przedsiębiorstw na projektach trwających od kilku miesięcy do roku czy dwóch lat. I zapotrzebowanie na specjalistów, którzy po zakończeniu projektu raczej nie będą firmie potrzebni. Tymczasem zwolnienie eksperta jest bolesne. I to na różne sposoby: brak osoby, od której przyzwyczailiśmy się czerpać konkretną wiedzę; trudności prawne związane ze zwalnianiem kogoś, kto na to nie zasłużył swoim postępowaniem; konsekwencje wizerunkowe; gorsza atmosfera w firmie itp. Lepiej zatem zatrudnić kogoś na czas określony i bez problemów „puścić wolno” po zakończeniu projektu. Tym bardziej, że w razie potrzeby można takiej osobie zaproponować przedłużenie współpracy.
Drugi to „interim management”. Jak sama nazwa wskazuje rzecz dotyczy osób na kierowniczych stanowiskach. Zwykle na tych wyższych. Firmy zatrudniają doświadczonych menedżerów, umawiając się z nimi na osiągnięcie konkretnych efektów  – przeprowadzenie restrukturyzacji, wprowadzenie na rynek nowych produktów, zastąpienie nieobecnego przez dłuższy czas menedżera, zwiększenie wartości firmy przed jej sprzedaniem itp.
Trzeci to…młode pokolenie. Osoby wchodzące na rynek pracy (umownie – ok. trzydziestki i poniżej) bardzo świadomie szukają „swojego miejsca”. Takiego, w którym odpowiada im atmosfera, charakter pracy, kultura organizacji itp. Jeśli zatem czują się w firmie źle, to po prostu zmieniają pracę. Czasem robią to również dlatego, że z jakiegoś powodu (studia podyplomowe, nauka języka obcego, wyższe zarobki, porywy serca;-) zmieniają miejsce zamieszkania. Ułatwia im to prawo unijne, brak „zakorzenienia rodzinnego” (typu mieszkanie z kredytem, dzieci w szkole, „druga połowa” mająca w danym miejscu pracę) oraz zwyczajna, młodzieńcza ciekawość świata.
Pewnie jest jeszcze kilka takich powodów. I tzw. „rynek” nie może ich ignorować. Czas przyznać, że ktoś, kto pracuje w kilku firmach po kolei po półtora roku czy dwa lata, może być dla przedsiębiorstwa bardzo cennym „nabytkiem”. I przygotować organizację do korzystania z tej możliwości. Bo wydaje się, że wkrótce takich osób na rynku pracy będzie coraz więcej. I coraz trudniej będzie liczyć na to, że ktoś zostanie w firmie przez 7, 8 i więcej lat… Oraz na to, że firma będzie miała potrzebę by ktoś w niej tak długo pracował.

Wygląda na to, że „niezatrudnialność” tzw. skoczków będzie malała. I obie strony – pracownicy i pracodawcy – będą odważniej eksplorować rynek pracy.

Aha – jest jeszcze jeden aspekt „niezatrudnialności”. Ale o tym w następnym tekście.
Pojawi się w nim również fraszka Pana Marcina Urbana. Ci z Was, którzy śledzą fanpejdża Przyjazny Coaching wiedzą o kim mówię…

Tymczasem przypominam o swoim zaproszeniu na COACHINGOWE Q&A na Facebooku. Informacja tutaj: https://www.facebook.com/events/1323293124439768/

                           Aga

2 komentarze:

  1. Ze zmianą pracy jest jak ze wszystkim w życiu… są plusy i są minusy 🙂

    Odpowiedz
  2. Dokładnie tak 🙂 Zdecydowałam się zająć tym tematem dlatego, że co jakiś czas spotykam osoby, które tych plusów i minusów nie dostrzegały lub nie znały. I "potykają się" o nie w momencie poszukiwania nowej pracy… A wystarczy np. przygotować sobie dobrą odpowiedź na pytanie "dlaczego Pan / Pani tak często zmieniała / zmieniał pracę?"

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *