Relokacja – jak przejść od popłochu do planowania?

Wakacje, czas podróży. Czasem spontanicznych a czasem długo i starannie planowanych. Jednak zazwyczaj trwających najwyżej 2-3 tygodnie. A co by było gdybyś wyjeżdżała / wyjeżdżał na dłużej? Na kilka miesięcy lub lat? Do pracy w innym rejonie kraju czy świata? Jak trudno podjąć taką decyzję? I jak to zaplanować?

 

Podróże „za pracą”
W czasie swojej trenerskiej pracy spotkałam wiele osób, które przeprowadziły się ze względu na pracę. Niektórym „macierzysta” firma zaproponowała ciekawe zajęcie w innym miejscu, inni nie mogli znaleźć interesującej pracy w miejscu zamieszkania a znaleźli ją w innym mieście lub kraju, a jeszcze inni przenieśli się do miejsca szczególnie przez nich lubianego. Podziwiałam takie osoby bo zawsze wydawało mi się, że tego rodzaju przeprowadzka to trudna decyzja. Ale o tym jak trudna przekonałam się dopiero kiedy…mnie samej zaproponowano pracę za granicą.

Po pierwsze popłoch;-)
Moją pierwszą reakcją był właśnie popłoch. Kompletnie nie wiedziałam co mam zrobić. Z jednej strony ogromna atrakcja a z drugiej życiowe trzęsienie ziemi. Po różnych rozmowach i zbadaniu warunków zdecydowałam „na nie”. Ale ta sytuacja sprawiła, że uważniej przyjrzałam się znajomym, którzy zdecydowali się na relokację. Popytałam, zrobiłam małą sondę na fejsbukowym fanpejdżu https://www.facebook.com/PrzyjaznyCoaching/
Okazuje się, że popłoch to częsta reakcja na propozycję relokacji. Jednak po pierwszym stresie – podobnie jak w moim przypadku – następuje uważna kalkulacja. Oczywiście na pierwszym miejscu ta, dotycząca samej propozycji zawodowej oraz związanych z nią obowiązków i możliwości, także finansowych (a może przede wszystkim finansowych???). Ale decyzja „na tak” to dopiero początek drogi…

Zatem jak to robią inni? Co możesz zrobić by lepiej przygotować się do takiego przedsięwzięcia?

Co wiedzieć? o co zadbać?
Z kilkoma osobami rozmawiałam, kilka innych było tak miłych, że odpowiedziały na moje pytanie na FB (w grupie Psychologia Pozytywna, na fanpejdżu Przyjazny Coaching i na moim osobistym profilu). Pozwólcie zatem, że „oddam głos” tym, którzy mają doświadczenia.

Przed przeprowadzką trzeba oczywiście policzyć czy to się opłaca. Należy wziąć pod uwagę koszty mieszkania, transportu, codziennych zakupów i usług, z których korzystamy a także koszt podróżowania do bliskich pozostających w „starym” miejscu. To oczywiste. Ale nie jest już oczywiste, że pierwszą umowę najmu mieszkania warto podpisać na niezbyt długi czas (3-6 miesięcy) aby mieć „wyjście awaryjne” na wypadek gdybyśmy jednak chcieli wrócić. Oraz mieć łatwą możliwość przeprowadzenia się po dokładniejszym poznaniu nowego miasta. Nierzadko firma ściągająca pracowników do nowego kraju oferuje zorganizowanie mieszkania na pierwsze 2 miesiące. Czasem pewnie trzeba to wynegocjować…
W przypadku relokacji rodzinnej do przygotowań należy, naturalnie, dołączyć przedszkola czy szkoły dla dziecka, może miejsca pracy dla „drugiej połowy” itp.

Na początku pobytu w nowym miejscu warto się szybko zorientować jak wygląda dostępność usług i zakupów w okolicy – sklepy, poczty, apteki, przychodnie itp. Fajną podpowiedzią wydaje mi się pomysł na popytanie okolicznych mieszkańców o miejsca, w których można dobrze i niedrogo zjeść, na co uważać w sąsiedztwie itp. Pokazuje to od  razu, że zawsze dobrze jest nawiązywać kontakty z „lokalsami” – to dzięki nim masz szanse stać się „tubylcem”;-). A przynajmniej nie popełniać kardynalnych błędów (jak korzystanie z najdroższej pralni w mieście)

Stale trzeba dbać o kontakty z bliskimi (przyjaciele, rodzina). Jeśli praca z dala od domu trwa od poniedziałku do piątku to nie zabierać jej na weekend. A w ogóle, niezależnie od tego jak długo Cię nie ma, to nie znikaj! Utrzymuj kontakt, dowiaduj się i opowiadaj „co słychać”. To pozwoli podtrzymać więzi. Jeżeli przenosisz się z rodziną to…będzie łatwiej (najbliższych masz przy sobie) i trudniej (to Ty jesteś winny / winna temu, że muszą się dostosowywać do nowej rzeczywistości…). Ale wtedy łatwiej dostrzec, że Twój dom jest tam, gdzie Ty i Twoja miłość, gdzie ktoś czeka na Twój powrót. Jedna z osób napisała, że po pewnym czasie zaczyna się przyjmować gości i wtedy widać, że „dom to my”;-)

Jedna z moich Rozmówczyń opowiadała jak trudna to była dla Niej decyzja i jak wiele miała wątpliwości. Ale po zorganizowaniu wszystkiego („za nią” przeprowadzali się również mąż i dziecko) okazało się, że jednak można. I że jest dobrze?

I jeszcze jedno: moje coachingowe doświadczenia mówią, że pomysł relokacji warto przedyskutować z innymi – od partnerów życiowych poprzez przyjaciół po coachów i doradców. Każdy ma inny punkt widzenia i podpowie inne pytania do zadania oraz zagadnienia, jakie warto rozważyć. Tak, by ostateczna decyzja była możliwie najtrafniejsza.

PS. Bardzo dziękuję Wszystkim, którzy podzielili się ze mną swoimi doświadczeniami!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *